poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Lovely GOLD highlighter - królowa tanich rozświetlaczy?

Cześć!

Postanowiłam, że będę pisać dla Was coraz częściej, codziennie może nie, ale raz na dwa-trzy dni chcę do Was przychodzić z nowym postem. Teraz na tapetę biorę rozświetlacz Lovely GOLD highlighter. Został on rozsławiony przez Ewę - Red Lipstick Monster, w filmie z serii "zamieniki klasyki", w którym to uznała ten produkt za niewątpliwy numer 1 jako zamiennik dla rozświetlacza The Balm - May Lou Manizer.


Rozświetlacz dostaniemy w szafach Lovely w każdym Rossmannie i Naturze. Cena produktu to 8,99 zł. Produkt zamknięty jest w plastikowym pojemniczku, zamykanym nakrętką z przezroczystym szkiełkiem. Mi niestety opakowanie zepsuło się po dwóch tygodniach użytkowania... Rozświetlacz ma formę prasowaną, dzięki czemu będzie całkiem wydajny, jednak producent nie określił gramatury, która raczej jest niewielka, myślę, że maksymalnie będą to 2-3g. Ale rozświetlacz to nie puder - nie nakładamy go na całą twarz, więc nie stanowi to problemu :)


Jak widzicie na powyższym zdjęciu -  na odwrocie opakowania nie znajdziemy informacji ani o gramaturze, ani składzie co może niektórych nieco zniechęcić. Dowiadujemy się, że jest to rozświetlacz o ciepłym odcieniu.


Tutaj widzicie strukturę oraz drobinki zatopione w rozświetlaczu, mi wzorek przypomina skórę smoka. Jeśli chodzi o konsystencję to jest przyjemna, aksamitna, bardzo łatwo się nakłada ten rozświetlacz, ale równie łatwo można sobie nim zrobić taflę, która nie będzie wyglądała korzystnie. Produkt jest raczej bezzapachowy. Ja nakładam go czubkiem pędzla do różu. 1/3 zajmuje rozświetlacz, a pozostałą róż, dzięki czemu nakładam dwa produktu ładnie rozcierając granice między nimi.


Jeśli chodzi o pigmentację, to jest bardzo dobra, może nawet za dobra. Ale dzięki temu niewielka ilość wystarczy nam do uzyskania ładnego rozświetlenia. Produkt ma lekko żółty odcień, po roztarciu jest on bardziej szampański, z racji, że złote drobinki  niwelują zółtawy kolor, dając cudowny efekt końcowy. Rozświetlacz trzyma się nawet do 8h, więc i w tej kwestii nie można mu nic zarzucić.


I tutaj już ostatnie zdjęcie, na którym widać produkt po roztarciu, skóra jest ładnie rozświetlona i wygląda niesamowicie zdrowo i promiennie, jest to idealne wykończenie dla osób, które lubią letni glow, bo słońce tylko podbija ten cudowny efekt.

Jeśli o moje potrzeby chodzi, rozświetlacz Lovely spisał się wzorowo, nie czuję więc potrzeby kupowania produktu kilkukrotnie droższego tylko z racji renomy, skoro ten spełnił w 100% moje oczekiwania :)

Stosujecie rozświetlacze? A może zastanawiacie się nad kupnem? W niedługim czasie pojawią się recenzje dwóch innych produktów tego typu - Diamond Illuminator z Wibo oraz Diamond Sparkle w kulkach z Avon :)

4 komentarze:

  1. Ja stosuję rozświetlacz sporadycznie i dopiero od niedawna, i też z Lovely. :) Ten wygląda bardzo ładnie, myślę, że fajnie prezentowałby się na opalonej buzi. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też stosunkowo niedawno zaczęłam - chociaż z Avonu już dawno posiadałam i jakoś rzadko go stosowałam. wyglądałby, ale na mojej bladej skórze też wygląda okej :)

      Usuń
  2. Prawdę mówiąc do tej pory nie czułam potrzeby stosowania rozświetlacza, ale po tak pozytywnej opinii mam ochotę spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też nie miałam potrzeby, teraz sobie nie wyobrażam makijażu bez niego :)

      Usuń

© Agata | WS.