środa, 31 sierpnia 2016

Opróżniam moją kosmetyczkę - tydzień 5.

Cześć!

Z lekką obsuwą, ale jest. Dzisiaj przedstawię Wam zapachy w mojej kosmetyczce. Nie mam ich dużo, ale skoro wyzwanie podjęłam to pokażę Wam moje perfumy, wody toaletowe oraz mgiełki. 



Szczerze powiedziawszy nie przepadam za przesadnym perfumowaniem się. Zrozumieją to wszyscy Ci którzy dojeżdżają busami do pracy czy szkoły. Może powstać mieszanka wybuchowa...

Gdybym miała określić swoje preferencje to zdecydowanie idę w świeże cytrusowe zapachy. Chociaż nie pogardzę też tymi słodkimi, ale też bez przesady. Owadów do siebie nie chcę zwabiać ;)

Nie znam się też na perfumach pod względem nut bazy, serca i głowy. Wydawać się to może dziwne skoro pracuję w drogerii. Nie znam się na tym dobrze, za to klientom zapachy zawsze opisuję tak jak ja je czuję.

Bez zbędnych ceregieli, moje zapachy mogę podzielić na dwie grupy: cytrusowe/świeże oraz słodkawe/kwiatowe.


W pierwszej grupie znajdziecie u mnie:
  • Summer White Bright / Avon
  • Ocean Sun / Gabriela Sabatini
  • Juicy Moisture Lily and Gardenia / Avon
  • Be Joyful / Avon
  • Scent Essence Wild Bergamot / Avon
Tutaj moimi ulubieńcami są Ocean Sun oraz Be Joyful.



W drugiej grupie znalazły się:
  • Free Spirit / Malizia
  • Fly High / Mexx
  • Black / Lady Gaga
  • Scent Essence Blushing Raspberry / Avon
  • Pur Blanca / Avon
  • Be Romantic / Avon
W tej grupie góruje u mnie Mexx oraz Lady Gaga.

A Wy znacie któryś z tych zapachów? :)

Opróżniam moją kosetyczkę - tydzień 4 .

Hej :)

Jestem świadoma, że nie było mnie i zaniedbałam bloga, jednak pewne sytuacje nie są po prostu od nas zależne. Dzisiaj jasno dałam do zrozumienia mojemu facetowi: nie będzie serialu ani spaceru, do czasu kiedy ja nie ogarnę zaległej notki oraz moich paznokci (która wołają już o nowe mani)!

W piątym tygodniu mamy przedstawić nasze kosmetyki do pielęgnacji ciała, pozwólcie, że posłużę się zdjęciami, które wykonałam wcześniej przy pierwszym tygodniu wyzwania.

Pielęgnacja ciała


Wiadomo, że produkty pielęgnacyjne zużywa się zdecydowanie szybciej niż te kolorówkowe. Dzięki temu możemy pozwolić sobie na zapasy, tak też jest u mnie.

Znajdziecie u mnie peelingi, masła do ciała oraz olejki. W przypadku kosmetyków do pielęgnacji zwracam uwagę na zapach oraz konsystencję. Stawiam na sprawdzone już marki, rzadko kiedy eksperymentuję i kupuję pod wpływem impulsu.

Antyperspiranty


Jeśli chodzi o tę kategorię, to najczęściej sięgam po antyperspiranty  i dezodoranty z Dove oraz Nivei. Lubię ich zapachy oraz to, że działają w zadowalającym mnie stopniu.


Każda z nas chce się dobrze czuć w swojej skórze, a owłosione ciało niekoniecznie w tym pomaga. Dlatego ja sięgam po pianki i żele (te drugie jednak bardziej odpowiadają mi konsystencją) oraz maszynki z Bic'a oraz Wilkinsona :)

Opalanie



Nie jestem typem, który lubi się smażyć na słońcu. Mimo to jakieś rzeczy w tej kategorii znalazłam u siebie. W te wakacje stosowałam krem do twarzy z filtrem SPF 30 z SunOzon, minimalnie wybielał skórę, ale tragedii nie było. Delikatną ochronę jak i łagodzenie poparzeń dawał mi olej kokosowy oraz spray z Avonu, który rewelacyjnie koił skórę, jednocześnie nie doprowadzając do złuszczenia się opalonego naskórka.
Pielęgnacja rozstępów i cellulitu



Nie ukrywajmy, każda z nas chyba zmaga się z tymi problemami, jednak zawsze można zawalczyć o lepszy wygląd i samopoczucie. Mi na ratunek przychodzą olejki, Ale tylko te naturalne, gdzie olejki stanowią 100% składu produktu. W naturze tkwi wielka moc! :)

Higiena intymna 


Bez dwóch zdań ten temat, nie powinien uchodzić za coś o czym się nie mówi. Wręcz przeciwnie. Trzeba rozmawiać! Warto dbać o odpowiednią pielęgnację okolic intymnych. Zwłaszcza w przypadku, kobiet. Nasze żele czy płyny do kąpieli najczęściej mają zasadowe środowisko, które nie jest zgodne z pH pochwy (w której znajdują się pałeczki kwasu mlekowego). Aby nie dopuścić do infekcji tych miejsc, trzeba dostosować pielęgnację do ich naturalnego środowiska. Dlatego sięgajmy po produkty przeznaczone właśnie do tego celu. Aktualnie używam żelu z Dr. Wolff'a.

W piątek przygotuję dla Was ostatni wpis z tym wyzwaniu. Jestem świadoma, że zaniedbałam denko, i dzięki temu lub przez to następne będzie obszerne, bo aż z dwóch miesięcy! Zapraszam!

wtorek, 16 sierpnia 2016

Opróżniam moją kosmetyczkę - tydzień 3.

Cześć!

Kolejny tydzień za nami oraz połowa wyzwania kosmetycznego z Trusted Cosmetics. Dzisiaj na tapetę weźmiemy kolorówkę, czyli to co tygryski lubią najbardziej :)



Kosmetyki do makijażu twarzy

 

 

Muszę przyznać, że obecnie na stanie mam zbyt dużo podkładów, ale szukam ideału. Póki co najbardziej polubiłam się z trzema podkładami: Wet'n'wild Coverall, AA Filler oraz Rommel Lasting Finish. Dają przyjemne krycie, nie są drogie, dobrze się trzymają na mojej skórze a nakładanie kolejnych kosmetyków nie stanowi problemu. Nie wrócę na pewno do Air Mat z Bourjois, nawet nałożony gąbeczką zostawia jak dla mnie zbyt pudrowe wykończenie - kiedyś takie mi się podobało, teraz stawiam jednak na najbardziej naturalny efekt. Do tej pory nie wypróbowałam jeszcze nowej wersji podkładu Maybelline, czekam na mniej słoneczne miesiące, przecież nie będę robiła z siebie teraz córki młynarza :)

Wśród korektorów znajdziecie u mnie najlepszych z najlepszych, czyli kamuflaże Catrice, zarówno płynny jak i kremowy oraz L'oreal True Match. 

W zbiorach mam też paletkę do konturowania z MUR, dzięki niej pojęłam jaką moc ma puder nadający kolor, bo do tej pory królował u mnie tylko transparentny puder.

 

 

Jeśli chodzi o konturowanie twarzy to zdecydowanie muszę wyróżnić róż Lovely Oh Oh Blush, piękny różowy kolor roziskrzony malutkimi złotymi drobinkami. Kolejnym godnym polecenie produktem jest bronzer - mineralna teracotta z GR w słynnym kolorze 04, początkowo nie rozumiałam jego fenomenu, użyłam kilka razy i zrozumiałam :D Uwielbiam też rozświetlacz z limitowanej kolekcji Dr Ireny Eris, tak na serio jest to cień :) Szkoda, ze niestety nie jest już dostępny. Paletka do konturowania z WIBO to pierwszy produkt, który uświadomił mi, że WIBO będzie coraz lepszą marką i nie myliłam się - nowe produkty powalają jakością.

Poza tym znajdziecie u mnie paletkę kremowych podkładów do konturowania Kobo oraz dwa kremowe róże, jeden z GR a drugi ze Sleeka.

 

Kosmetyki do makijażu oczu

 

- cienie

 

 

Niedawno stawiałam na sypkie pigmenty, jednak z czasem zaczęły kusić mnie prasowane cienie w paletkach z lepszych marek. W ten oto sposób pigmenty i pojedyncze cienie poszły w zapomnienie i ograniczyłam ich ilość. Miałam też dwie paletki ze Sleeka i jedną z GR, w których zepsuły się kasetki, dlatego przeniosłam je do GlamBoxa. Potem dokupowałam pojedyncze cienie z Pierre Rene, które też trafiły do paletki magnetycznej, są rewelacyjne, a nałożone na mokro tworzą coś cudownego.

Uwielbiam kolory w paletce Zoevy Coca Blend, a w Nude Tude od TheBalm uwielbiam bordo i ciepły matowy brąz. Dla każdego coś dobrego! 

 

 - kredki i eyelinery

 

 

W tej kategorii rządzą u mnie produkty z GR - metaliczne eyelinery, kredki z serii Emily. Na wyróżnienie zasługuje także żelony eyeliner z Maybeeline oraz kredka Infallible z L'oreala i Master Drama od Maybelline - cudowne, miękkie i mega napigmentowane kredki :)

Niedawno odkryłam także eyelinery w pisaku Extend od Avon. Muszę przyznać, że do tej pory unikałam tego typu linerów, ale te mnie przekonały do siebie w 100%. Świetny pigment, łatwość i precyzja malowania powala. Dodatkowo nadają się także do malowania kreski, gdy na oku mamy już cienie. Jedyny ich minus - po zmyciu zostawiają nieco koloru, niczym tint.

 

- tusze

 

 

Zacznę od tego, że przy robieniu zdjęć cieni zapomniałam o bazie. Używam tej z Hean - Stay On i jestem z niej bardzo zadowolona, jednak następnym razem postawię na bazę wyrównującą koloryt powieki.

Jeśli chodzi o tusze rzadko kiedy trafiam na buble. W sumie to chyba ani razu. Zdarzają mi się tusze, które zaraz po kupieniu i otwarciu nie robią na mnie wrażenia, ale po kilku tygodniach wszystko się zmienia i jest super. Jedno jest jednak niezmienne - szczota musi być silikonowa!

Nie będę faworyzować więc żadnego tuszu. Wydaje mi się, że po prostu miałam szczęście odziedziczając długie, gęste i podkręcone rzęsy :) Tusz to tylko dopełnienie tego co mam już w pakiecie startowym :p 

 

Kosmetyki do makijażu brwi

 

 

Wśród tych gagatków nie ma mojego ulubieńca, bo niedawno mi się skończył, a do Inglota mi nie po drodze. Mam na myśli pomadę do brwi tej marki. Póki co ratuje się kredkami z GR oraz Wibo, żel z Lovely używam rzadko. Na kredkę zawsze nakładam puder do brwi z GR.

 

Kosmetyki do makijażu ust

 

 

Pełen (prawie) przekrój rodzajów pomadek, bo nie posiadam jeszcze ani jednej metalicznej pomadki, ale kuszą mnie :) Znajdziecie u mnie klasyczne szminki, w matowym, satynowym jak i błyszczącym wykończeniu. Posiadam też kilka pomadek płynnych oraz takich w formie kredki, czy to do strugania czy automatycznych. Oczywiście posiadam także kilka konturówek oraz pomadki pielęgnacyjne.


Gdybym miała podać moich faworytów to zdecydowanie matowa pomadka Avon w kolorze Berry Blast - kremowa konsystencja i piękny mat. Potem Matowa pomadka z L'oreala kolor 604, piękny zbrudzony róż, który pasuje do każdego typu urody. Uwielbiam także kredkę z Avonu z serii UltraSexy w pięknym ciemnym bordowym kolorze - mój ulubieniec na jesień. Śmiało mogę polecić także błyszczyki GR z serii RichColor - są świetnie napigmentowane, kolor, który ja mam pięknie wybiela zęby. Płynne pomadki, które mam nie zawodzą mnie i także je mogę polecić.

 

Akcesoria do makijażu

 




 

Na toaletce posiadam trzy osłonki na doniczki. W jednej znajdują się pędzle do oczu, w drugiej do twarzy, ostatni służy do wkładania brudnych pędzli.


Pierwsze pędzle jakie miałam to zestaw Sunshade Minerals kupiony na alledrogo :p Musze przyznać, że część z nich służy mi do tej pory, niestety niektóre nie przeszły próby czasu (1,5 roku, to i tak wiele jak na 18 pędzli za 120 zł). Potem pojawiło się u mnie kilka pędzli Hakuro, a stosunkowo niedawno zestaw pędzli do oczy Zoeva. Planuję powoli zamieniać nienadające się już pędzle z Sunshade Minerals na coś lepszego.

Używam także gąbeczek - Real Techniques oraz For Your Beauty z Rossmanna. Posiada także puszek z Life (marka Super-Pharmu) oraz patyczki kosmetyczne z Isany.

 

Jak podobają się Wam moje kosmetyki kolorowe, znacie któreś z nich, a może macie coś godnego polecenia? Czekam na Wasze komentarze :)

wtorek, 9 sierpnia 2016

Opróżniam moją kosmetyczkę - tydzień 2.

Hej!

oprozniamy_nasze_kosmetyczki_wyzwanie_dla_blogerek_urodowych

Przyszedł czas na kolejny tydzień wyzwania organizowanego przez Trusted Cocmetics. Po więcej informacji zapraszam tu - klik. Dzisiaj na tapecie pojawią się produkty do pielęgnacji twarzy.

Oczyszczanie

Oczyszczanie skóry i jej pielęgnacją jest podstawą, by każdego dnia cieszyć się pięknym makijażem. Możecie nie zdawać sobie sprawy jak wielka jest zależność między dobrze dobraną pielęgnacją a makijażem, który dzięki świadomej pielęgnacji wygląda dobrze i nie spływa nam w ciągu dnia.

Kiedy zaczynałam przygodę z makijażem zaczęłam stosować mleczka, z czasem u siostry podpatrzyłam płyny micelarne, kilka miesięcy wstecz bardzo zapaliłam się na oczyszczanie twarzy OCM. Tak na dobrą sprawę nie próbowałam tylko pianek do mycia twarzy. Jakie są moje wnioski? A takie, że każda metoda ma swoje plusy i minusy, jednak najwygodniejsze dla mnie są płyny micelarne.


Aktualnie do oczyszczania skóry twarzy używam dwufazowego płynu z Bielendy z bawełną. Z założenia dwufazówki są do oczyszczania okolic oczu, ale i z makijażem twarzy taki płyn radzi sobie świetnie. 

W kryzysowych sytuacjach sięgam po chusteczki z aloesem z Alterry, są mocno nawilżone i łatwo doczyścić skórę.

Uwielbiam także peelingi z Avonu z serii Planet Spa, mają konsystencję pasty z granulkami ściernymi, nie podrażniają okolic oczu ani nie powodują zaczerwienień na skórze po zabiegu. Póki co stosuję wersję z białą herbatą.

Z gadżetów do oczyszczania twarzy znajdziecie u mnie szczoteczkę soniczną z Biedronki, której już pisałam na blogu, gąbeczkę celulozową oraz silikonową myjkę z Ebelin :)

Tonizowanie

Kiedy oczyszczałam twarz metodą OCM, czyli mieszanką olejową tonizowanie nie było potrzebne, ponieważ tak dobrałam olejki, by móc ominąć ten krok. Jednak niedawno skończyła mi się mieszanka olejowa i postanowiłam odpocząć od tej metody, bo nie widziałam takich efektów jaki chciałabym osiągnąć (mimo rzetelnego stosowania tej metody).
Aktualnie stosuję tonik z serii korygującej z Bielendy, to już moje drugie opakowanie i bardzo go lubię. Do tego oczywiście najzwyklejsze płatki kosmetyczne, obecnie te z rossmannowskiej Isany.

Uzupełnianie składników odżywczych
  • kremy na dzień


Póki mamy słoneczne dni na twarzy ląduje u mnie krem z filtrem Sun Ozon. Nieco bieli skórę, ale idealnie nadaje się jako baza pod makijaż.

Kiedy upały i słońce odpuszczą wezmę się za krem z serii korygującej z Bielendy. Polubiłam się z konsystencją tego kremu, jest lekka, taka piankowo-musowa. Dodatkowo ładnie nawilża i niszczy nieprzyjaciół :)

Do przetestowania zakupiłam także krem z Ziaji 30+ z kwasem hialuronowym, i chociaż nie mam dobrej opinii o tej marce to spróbuję, bo o dziwo ma całkiem niezły skład.
  • produkty na noc
Niedawno w pracy mieliśmy szkolenie z Tołpy, w prezencie od marki dostałyśmy m.in. krem-maskę do twarzy z 1% kwasem fitowym. Spodobała mi się jego nieżelowa konsystencja i to, że wchłania się do końca, nie pozostawiając na twarzy żadnego filmu. 

Dalej mamy krem-żel na noc z Avon Planet Spa o działaniu rewitalizującym. Ten produkt jest baaaardzo wydajny, a jednocześnie bardzo przyjemnie pachnie. Jedynie nie do końca odpowiada mi lepka warstwa na twarzy, którą pozostawia na skórze.

I na koniec mamy krem-maskę z już wspomnianej serii Bielendy. Działa, bo zabija nieprzyjaciół, ale tak samo jak produkt z Avonu pozostawia lepką warstwę, której z rana muszę się pozbyć, bo inaczej podkład mi się roluję...
  • serum
Póki co katuję serum z L'oreala Skin Perfection. Lubię w nim to, że daje przyjemne uczucie chłodu na skórze oraz stanowi świetną bazę pod makijaż. Niestety nie pachnie zachwycająco. Dodatkowo obwiniam go, że to on zrobił mojej skórze imprefection, wbrew swojej nazwie, ale na szczęście lada moment z pomocą przyjdzie...

Serum korygujące z Bielendy, bardzo lubię całą serię. Bo działa, nie powodując jednocześnie przebarwień (chociaż jest takie ryzyko, przy złym stosowaniu). Trzeba jednak pamiętać, że jest to seria produktów z kwasami o właściwościach złuszczających, więc należy stosować je rozważnie, z głową i posiadać jednocześnie wiedzę, by nie zrobić sobie krzywdy.
  • maseczki
Tak samo jak uwielbiam korygującą serię z Bielendy, uwielbiam też maseczki z Avonu Planet Spa.  

Najbardziej do gustu przypadły mi te, które zasychają i się je zmywa. Maseczki peel off to nie moja bajka (chociaż zamówiłam sobie maseczkę Pilaten). 

Najchętniej sięgam po maskę Bali Botanica oraz Perfectly Purifying, rewelacyjnie oczyszczają skórę, jednocześnie zmniejszając nadmiar sebum wydzielanego przez skórę. 

Jeśli o zapach chodzi najbardziej lubię maseczkę Steam Bath, która ma leśny zapach oraz Moroccam Romance o delikatnym i bardzo kobiecym zapachu. 

Najciekawsze odczucia podczas aplikacji i zmywania daje maseczka Volcanic Iceland z pylem wulkanicznym. Jest to raczej maska na chłodne miesiące, bo nakładając i zmywając ją odczuwa się niesamowite ciepło. 

Pielęgnacja skóry wokół oczu

W tej kwestii przerabiałam już kilka egzemplarzy. Niestety do tej pory nie znalazłam jeszcze ideału.  W sumie sama jestem sobie winna, bo dość późno zdałam sobie sprawę jak ważna jest specjalistyczna pielęgnacja okolic oczu.


Aktualnie stosuję krem z Alterry o działaniu nawilżającym z olejem z pestek winogron. Ma lekką konsystencję, przyjemny zapach, szybko się wchłania. Nie jest zły, ale czuję, że potrzebuję czegoś bardziej treściwego. Jego poprzednicy, czyli amarantusowy krem pod oczy z tołpy oraz ten z Sylveco nie były tym czego szukam, nie były też złe, ale w tej kwestii szukam nadal ideału.


To tyle jeśli chodzi o moją pielęgnację twarzy. Znacie któryś z tych produktów? Polećcie mi swoje ulubione kremy pod oczy :)

niedziela, 7 sierpnia 2016

NOWOŚCI - lipiec.

Hej!

Miesiąc za miesiącem leci jak szalony... Nawet nie zauważam kiedy czas mi ulatuje. Za to nie ma takiego czasu, który byłby zły na kupienie nowych kosmetyków. Zapraszam na nowości lipca :)


Żele antybakteryjne to dla mnie standardowy gadżet w pracy.


Ten gagatek wpadł w moje ręce, gdy poprzedni krem pod oczy mi się skończył.


Wątpiłam kiedyś w moc jedwabiu do włosów, moje zdanie odmieniło się po pierwszym użyciu tego z Biosilk wzbogaconego o olejek z marakui.


Zawsze używam pasty Lacalut, tym razem postawiłam na wersję white&repair.


Soniczna szczoteczka z biedronki, więcej o niej możecie poczytać tutaj - klik.


Będąc w GR zakupiłam kredkę do oczu w pięknym morskim kolorze oraz kultowy już bronzer - Mineral Terracotta Powder 04.


Z Avonu zamówiłam eyeliner w pisaku, nigdy takiego rodzaju eyelinera nie miałam. W sumie nie żałuję, szkoda tylko, że liner barwi powiekę i po zmyciu zostaje nam widmo kreska :)


Mój ulubiony zmywacz o zapachu grejpfrutowym z Aldika.


Tego gagatka kupiłam w Rossmannie, tylko dlatego, że narzeczony narzeka na włosy pozostawione na szczotce. Działa! :)


Peeling Citrus Zing - nazwa sama mówi za siebie :D


Krem-żel na noc i maseczka z nowej linii Planet Spa od Avon.


Wiem, że nie miałam kupować już żeli pod prysznic, ale miałam kiedyś mgiełkę o tym zapachu i stwierdziłam, że na lato będzie to idealny zapach - sycylijska cytrynka i różowej stokrotki :)


Krem do stóp o zapachu mohito (modżajtooo :D)



Zestaw Planet Spa Herbal Steam, który zawierał maskę do włosów, masło do ciała oraz peeling pod prysznic. Maseczkę to twarzy z tej serii uwielbiam :)


Sięgnęłam ponownie po serię korygującą z Bielendy, bo od czasu przeprowadzki mam problem z wyskakującymi nieprzyjaciółmi.




Kilka akcesoriów. Szczotkę wykorzystuję do wcierania olejku w uda, działa peelingująco, pobudza krążenie i podobno bo dłuższym czasie radzi sobie dość dobrze z cellulitem :)



Dokupiłam resztę produktów z serii korygującej, by uzyskać jak najlepszy efekt. Jedynie maski w szmacie nie kupiłam.

 

Kupiłam także pyłek od Nails Company, który robi aktualnie furorę, czyli Mirror Powder. No ale za te pieniążki tyłka mi efekt nie urwał... Zabezpieczenie topem pyłku psuje cały efekt...


Płatki z Tami kupiłam z ciekawości. Nie byłam pewna czy takim wielkim płatkiem da się wygodnie oczyścić twarz. Da się i są rewelacyjne :D


Naczytałam się na wielu blogach o tych szamponach, dlatego teraz i ja go spróbuję :)


Lubię deo z Dove, bo pięknie pachną, ten też!


Turban z Nivei dostałam do dużych zakupów w Rossmannie (no dobra, sama sobie go wybrałam).


Kolejna porcja żeli antybakteryjnych.


Pęsetka, bo moja stara ledwo już łapie włoski.


Kolejne deo z Dove, bo w biedzie była dobra cena.


Już dawno kusiła mnie ta pianka, ma cudowne niebieskie opakowanie, które przyciągało mój wzrok.


O tym kremie usłyszałam u jednej z youtuberek, akurat był w Rossmannie w cenie na do widzenia, żal było nie brać za 4 zł (mimo, że do 30-tki brakuje mi 8 lat).


Saszetka z Evree trafiła do koszyka, bo szykuje mi się wesele w następny weekend, więc trzeba i o stópki zadbać :)


I na koniec kolejny żel... Musiałam, widziałyście kiedyś żel o zapachu rumu, limonki i mięty? No właśnie, ja też nie, dlatego go wzięłam :D

Znacie, któryś z tych produktów? 
© Agata | WS.