piątek, 26 czerwca 2015

Kredy do włosów!

Cześć,

dzisiaj idąc tropem kolorówki, pokaże Wam moje pierwsze podejście do kolorowania włosów kredami :)

Ja moje kredy zakupiłam na BPS po 0,99$ za jedną, do wyboru mamy sporą gamę kolorów. Ja zdecydowałam się na kolory 23 - ciemny fiolet , 24 - trawiasto zielony , 30 - niebieski. 
Tutaj macie linka do produktu, gdyby któraś z Was się zainteresowała - klik.

(na zdjęciu brakuje zielonej kredy)

Zakupiłam je z myślą, że będą idealne na letnie koncerty i festiwale. Czekały i czekały, aż doczekały się festiwalu w Katowicach - Muszlownik Murcki Festiwal. Za kredowanie zabrałam się prawie z samego rana po kąpieli i to był błąd...


Jeśli chodzi o przygotowania do aplikacji, to przede wszystkim ubierzcie ubrania, których nie będzie Wam szkoda, a najlepiej owińcie się w stary ręcznik. Zaopatrzcie się też w miseczkę z wodą bądź atomizer, którym będziecie zwilżać pasma włosów. Niezbędny będzie też grzebień i jak się potem przekonaliśmy - rękawiczki ochronne :)



Ja podzieliłam włosy na kilka części, a w każdej z nich powydzielałam pasma włosów i tak "kolorowałam" włosy, zaczęłam od zieleni na wysokości uszu, potem niebieski a na sam koniec fiolet. Początkowo radziłam sobie sama, z tyłu nie było tak łatwo, więc skorzystałam z pomocnych dłoni narzeczonego. Wystarczyło przesunąć kilkukrotnie kredą po paśmie od zewnętrznej i wewnętrznej strony, by uzyskać intensywny kolor. W przypadku blondynek jest to o wiele łatwiejsze :) Producent zaleca wysuszenie bądź wyprostowanie włosów, by utrwalić efekt i kolor. Ja ten rok pominęłam, a dlaczego, dowiecie się za moment.

 

Samo farbowanie bardzo nas bawiło, gdy włosy były wilgotne kolor był mocno widoczny, jednak, gdy włosy zaczęły schnąć, to kolor blakł. Nie chciałam stosować prostownicy na mokre włosy, by ich nie spalić, a kiedy już wyschły to były tak przesuszone i nieprzyjemne w dotyku, że brało mnie obrzydzenie. Nie chciałam ich dotykać, pomyślałam, że dobrze byłoby je rozczesać. Przyniosłam ręcznik, rozłożyłam na podłodze i klęczałam z opuszczoną głową rozczesując przesuszone włosy, myśląc, że będzie lepiej...

Nic bardziej mylnego, kreda zaczęła się sypać na ramiona, ubrania i koniec końców musiałam ponownie iść pod prysznic. Narzeczony na szybko spiął mi koka a ja jak wariatka pobiegłam się myć, jak się okazało - ponownie na marne. I tak jednego dnia brałam jedną kąpiel i dwa prysznice w ciągu 3, może 4 godzin.


Po dokładniejszym rozczesaniu włosów po niebieskiej i fioletowej kredzie nie było śladu, przetrwała tylko zieleń i to w niewielkim stopniu. Myślę, że gdybym utrwaliła kolor temperaturą według zaleceń producenta (prostownicą bądź suszarką, kredy by się tak mocno nie osypywały z włosów, a kolory byłyby mocniejsze).


Ostatecznie osiągnęłam rezultat taki jak ja zdjęciu powyżej. Bez rewelacji. Zaś zmywanie tego dziadostwa, bo inaczej tego nie potrafię nazwać zajęło mi kilka dni... Trzecie mycie włosów skończyło się zabarwieniem wody w wannie na mętny zielony kolor, który był bardzo intensywny. Nie chcę wiedzieć jak by to wyglądało, gdybym większości kredy nie sczesała na ręcznik, o zgrozo!

Jako gadżet do zabawy dla cierpliwych mogłabym polecić, a dla maniaczek lubiących dobrze nawilżone i miękkie włosy będzie to udręka, zwłaszcza przywrócenie nawilżenia włosów do stanu sprzed kolorowanki.

Kupiłybyście takie wynalazki? Bo ja już nigdy...

środa, 24 czerwca 2015

Kolorówki szał, czyli moje zbiory.

Hej!

Wczoraj przeglądając blogi, które czytam trafiłam na post o zbiorach kolorówki. Zainspirowana postem sama podkradłam pomysł i dzisiaj będzie o moich zbiorach :) Z tą różnicą, że nie będę opisywać poszczególnych kosmetyków, na recenzję niektórych z nich przyjdzie jeszcze czas.

Niestety w ostatnich dniach niewiele było czasu i chęci do pisania. Po prostu zwaliło mi się za głowę zbyt dużo porażek, potem przyjemnych niespodzianek, no nie umiałam poradzić sobie z taką huśtawką nastrojów... Ale wracam i działam!


Nie posiadam toaletki, służy mi za nią wbudowane biurko w meblościance... Może kiedyś spełni się moje marzenie, ale póki co jest jak jest. Kolorówkę trzymam w kartonowych organizerze, który kupiłam kiedyś w Aldiku. Kolorówka zajmuje pięć z sześciu szuflad (jedną zajmują kremy do twarzy oraz pod oczy).

KOREKTORY

  •  CATRICE Camouflage Cream - nr 10
  • CATRICE Camouflage Cream - nr 25
PODKŁADY

  • GARNIER BB Cream - Light dla cery normalnej
  • GARNIER BB Cream - Light dla cery tłustej i mieszanej
  • GARNIER BB Cream - Medium dla cery normalnej
  • GOSH CC Cream - 02 Ivory
  • AVON Calming Effects - Nude
  • AVON Calming Effects - Ivory
PUDRY

  •  MySecret Loose TRANSPARENT Powder
  • BELL Look Now HD Powder
 RÓŻE

  •  I HEART MAKE UP Blushing Hearts - Candy Queen Of Hearts
  • CALVIN KLEIN - Berry Shimmer
ROZŚWIETLACZE

  •  LOVELY GOLD Highlighter
  • WIBO Diamond Illuminator
  • AVON Sparkle Diamond
PRODUKTY DO BRWI

  • GOLDEN ROSE Puder do Brwi - nr 105
  • GOLDEN ROSE Kredka do Brwi - nr 402
PALETY CIENI

  •  SENSIQUE Glamour Palette - nr 104
  • SLEEK Ultra Mattes V1 BRIGHTS PALLETE 730
  • SLEEK Del Mar Volume II 450
  • GOLDEN ROSE Selective - nr 02
SYPKIE CIENIE I PIGMENTY

  •  COLLECTION 2000 Dazzle Me! - nr 18 Inky
  • COLLECTION 2000 Dazzle Me! - nr 21 Paradise
  • MySecret STARDUST Eyeshadow - nr 5
  •  MySecret STARDUST Eyeshadow - nr 8
  • MySecret STARDUST Eyeshadow - nr 9
CIENIE KREMOWE

  •  AVON SuperSHOCK- Shimmering Sapphire
  • MAYBELLINE Color TATOO 24 HR - nr 35 On and on Bronze
  • MAYBELLINE Color TATOO 24 HR - nr 15 Endless Purple
 EYELINERY

  •  MAYBELLINE Lasting Drama Gel Eyeliner - 01 Black
  • LOVELY Eye liner matte - granatowy
  • LOVELY Eye liner Glossy - czarny
  • GOLDEN ROSE Style Liner Metallic - 02
  • GOLDEN ROSE Style Liner Metallic - 10
  • GOLDEN ROSE Style Liner Metallic - 14
  • GOLDEN ROSE Style Liner Metallic - 15
KREDKI DO OCZU

  •  LOVELY Nude Eye Pencil
  • GOLDEN ROSE Glitter Eye Pencil - nr 110
  • NYC SHOWTIME Glitter EYELINER - nr 947 Paparazzi Purple
  • GOLDEN ROSE Emily - nr 120
  • AVON Color Trend Eyeliner - Skyline Blue
  • SENSIQUE Trendy Colour - fioletowa
  • MISS SPORTY Kohl Kajal Eye Pencil - nr 018 Savage
TUSZE DO RZĘS

  •   EVELINE Volume Celebrities - czarna
  • AVON Infinitaze - czarna
  • AVON Color Trend Volume Mascara - czarna
  • BELL HypoAllegric Mascara - nr 20 niebieska
  • AVON Super Extend mascara - czarna
 SZMINKI W KREDCE

  •  AVON Irresistibly Sexy - Promiscuous Plum
  • HEAN TRUE Colour! Creamy Lip-stick - nr 402 Caramel
 BŁYSZCZYKI, LAKIERY I TINTY DO UST

  •  WIBO 12h TINT COLOR STAY - nr 3
  • GOLDEN ROSE Color Sensation - nr 122
  • GOSH  Light'n Shine Lip Glaze - nr 06
  • WIBO LipLaquer ROCK WITH ME - nr 04
  • WIBO LipLaquer ROCK WITH ME - nr 02
 SZMINKI

  • CIEN Lipsitck - nr 37 Sweet Violet
  • AVON EXTRA Lasting - Eternal Flame
  • GOLDEN ROSE Velvet Matte - nr 03
No i to byłoby na tyle. W ostatnim czasie przybyło mi produktów do ust, a zwłaszcza cienie. Wciągnęłam się i nie potrafię sobie odmówić kupna nowych sztuk. 
Praca na kolorówce w Rossmannie nie ułatwia sprawy :)

A jak wyglądają Wasze zbiory? ;>

piątek, 19 czerwca 2015

DIAMOND SPARKLE - ostatnia część trylogii o moich rozświetlaczach + wyłonienie zwycięzcy wśród moich highlighterów :)

Hej,

dzisiaj przychodzę do Was z kontynuacją postów o moich rozświetlaczach, jako ostatni na tapetę będzie brany rozświetlacz z Avonu w kuleczkach - Diamond Sparkle


Produkt dostępny jest w katalogach Avon (obecnie pod inną nazwą), mnie kosztował około 15 zł. 
W tej cenie dostaniemy czarne pudełeczko z nakrętką, która całkiem nieźle trzyma, nie zepsuła mi się, mimo ze mam go już bardzo długo. Gramatura to 22 g, czyli bardzo duża.


Jak już wspominałam jest to rozświetlacz w postaci różnokolorowych kuleczek, dzięki czemu mamy uzyskać naturalny efekt glow. Drobinek praktycznie nie zauważymy, jedynie przy rozkruszeniu kuleczek widać je bez problemu. Nabieranie go na pędzel jest problematyczne. Kuleczki są tak twarde, że nie bardzo chcą "oddać" produkt.


Pigmentacja jest stosunkowo słaba, dodatkowo pozostawia białą świetlistą poświatę, pozostałe moje rozświetlacze tego nie robią... Trzyma się całkiem nieźle, chociaż na buzi nie wygląda zbyt dobrze
z racji białego koloru jaki pozostawia.


Tak wygląda rozświetlacz po roztarciu na dłoni. Otrzymujemy lekkie rozświetlenie skóry, efekt jest jak dla mnie kiepski, nie używam go praktycznie. Spróbuję używać go w lato do rozświetlenia skóry dekoltu.
Zapraszam Was również na poprzedni posty o rozświetlaczach: 
LOVELY - GOLD highlighter - kilk
WIBO - DIAMOND ILLUMINATOR - klik
Jednak, dla tych, którym nie chce się wracać do poprzednich postów przedstawiam podsumowanie wszystkich rozświetlaczy posiadanych przeze mnie :)



Każdy ma prawo do własnego osądu i zdania, a  dla mnie bezapelacyjnie wygrywa:
LOVELY GOLD highlighter!

A paradoksem jest to, że Lovely jest marką wyprodukowaną przez WIBO dla Rossmanna, no 
i zrobili lepszy produkt dla kogoś niż pod swoją marką :)

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Sweterkowo-cebulkowo!

Hej!

Dawno nie pokazywałam żadnego zdobienia paznokci, ale dzisiaj to zmienię. Postaram się też umieszczać tego typu posty częściej, chociaż zauważyłam, że blog zyskał na popularności odkąd wrzucam recenzję kosmetyków :) Ale już bez zbędnego gadania, lecimy!



Gdy wybierałam płytkę BP-30, to brałam ja tylko i wyłącznie dla wzoru pawich piórek, jednak 
z czasem zauważyłam potencjał pozostałych wzorów z tejże płytki. Postanowiłam zrobić sweterkowo-cebulkowe zdobienie, poprzez nałożenie kilku warstw różnokolorowych stempli tego samego wzoru. Efekt jak najbardziej mnie zadowolił, a klientki w pracy pytały kto mi zrobił tak ładne paznokcie :) Tyle wygrać!


Do zdobienia wykorzystałam:
  • odżywka GOLDEN ROSE 4 w 1 COMPLETE CARE - baza i top
  • lakiery do stempli EVONAILS: biały, czerwony i czarny - stemple
  • lakier GOLDEN ROSE Rich Color nr 124 - tło pod stemple
  • płytka BP-30

piątek, 12 czerwca 2015

FUSS WOHL - elektryczny pilnik do stóp - recenzja i porównanie do Scholla

Cześć!

Tak jak obiecałam, tak wypełniam obietnicę - dzisiaj przychodzę do Was z recenzją elektrycznego pilnika do stóp z Rossmanna - Fuss Wohl.


Elektryczny pilnik zakupimy w każdym Rossmannie w cenie 69,99 zł, ja jednak zakupiłam go na promocji w cenie 55,99 zł. Jest on tańszym odpowiednikiem Scholla, ale czy da radę go przebić?


W skład zestawu wchodzą:
  • urządzenie
  • wkład drobnoziarnisty
  • wkład gruboziarnisty
  • szczoteczka do czyszczenia urządzenia
  • dwie baterie
  • osłonka na głowice

Jeśli chodzi o samo urządzenie wykonane jest ono z plastiku. Posiada z przodu przycisk włączający urządzenie, zaś od spodu mamy przycisk umożliwiający wyciągnięcie głowicy. 

W przypadku ergonomii urządzenia muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem. Pilnik dzięki wyprofilowaniu świetnie leży w dłoni, waży niewiele, nie wyślizguje się. Chociaż przyznam, że dodatkowym atutem byłoby, gdyby producent przewidział rączkę obitą silikonem, dzięki czemu użytkowanie byłoby jeszcze przyjemniejsze.

Sama głowica została umiejscowiona w urządzeniu w idealnym miejscu, dzięki czemu łatwo dotrzemy do każdego zakamarka, który chcemy wypielęgnować. Zwłaszcza w przypadku przestrzeni między palcami a poduszeczką na spodzie stopy, jest to duże ułatwienie i wielki atut rossmanowskiego pilnika do stóp.

Do tego pilnika możemy dokupować same głowice ścierne pakowane po 2 sztuki - kosztują 19,99 zł, a w promocji 15,99zł. Dostępne są dwa rodzaje, drobno- i gruboziarniste. Te pierwsze służą do wygładzania stóp od niewielkich zadziorków, natomiast gruboziarniste służą jako główny zdzierak starego naskórka.

Urządzenie zasilane jest dwoma bateriami AA, baterie jak już wspominałam dostajemy w zestawie.

Poniżej przedstawiam Wam jak urządzenie "siedzi" w dłoni.


Co do działania pilnika - ja osobiście jestem zadowolona z tego co potrafi wyczarować.

Główną kwestią, o którą się martwiłam, to to że zrobię sobie krzywdę tym urządzeniem. Nic bardziej mylnego! Przy zbyt mocnym dociśnięciu urządzenia do stopy rolka ścierna po prostu nie obraca się, dzięki czemu wiemy, że należy nieco zmniejszyć nacisk i dać urządzeniu swobodnie pracować.

Jak już wspominałam wyprofilowanie urządzenia sprawia, że leży wygodnie i pewnie w dłoni. Niestety urządzenie wydaje specyficzny dźwięk, do którego z czasem da się jednak przyzwyczaić (mimo to słuchanie muzyki bądź oglądanie filmu w tym samym czasie jest niemożliwe).

Obsługa urządzenia jest banalnie prosta i nikomu nie przysporzy kłopotów, a efekty są niesamowite. W zaledwie kilka minut jestem w stanie pozbyć się zgrubiałej skóry i osiągnąć miękkie i zadbane stopy. Najlepszy efekt uzyskuję kiedy używam pilnika na niewymoczone stopy. Przy pierwszych użyciach martwy naskórek sypał się na lewo i prawo w postaci białego pyłku. Było to nieco przerażające, ale gdy stanęłam na "odrodzonych" stopach wiedziałam, że nie odłożę tego pilnika na dno szuflady. I tak od tej pory wykonuję regularnie zabiegi stóp z użyciem tego właśnie urządzenia.

Śmiało mogę Wam je polecić, chociaż w przypadku stóp z bardzo zgrubiałym naskórkiem konieczne będzie wcześniejsze użycie pumeksu bądź/i tarki do zrogowaciałej skóry.

Jest jednak pewne ale - jeśli chcecie cieszyć się efektem gładkich i wypielęgnowanych stóp musicie liczyć się z ciągłym dokupowaniem głowic ściernych. Mi zwykle jedna gruboziarnista głowica starcza na 3-4 zabiegi a drobnoziarnista na około 6 zabiegów.


Teraz czas na porównanie dwóch dostępnych na rynku elektrycznych pilników do stóp:

Scholl vs Fuss Wohl

a na które urządzenie Wy stawiacie? ;>


Pilnik Scholla również kupicie w  Rossmannie, w cenie regularnej za 169,99 zł a w promocyjnej za 129,99 zł. W zestawie dostaniecie poza urządzeniem, osłonką na głowicę, czterema bateriami, szczoteczką do czyszczenia jedną głowicę ścierającą na start (zależnie od wybranego koloru urządzenia: w niebieskim - drobnoziarnista, a w różowym - gruboziarnista). Wkłady to koszt 59,99 zł a w promocji 45,99 zł za 2 sztuki. Przy czym tutaj mamy większy wybór paczek wkładów: zwykłe, dwie głowice drobnoziarniste oraz diamentowe w trzech kombinacjach - 2 wkłady drobnoziarniste, 2 wkłady gruboziarniste, i paczka mieszana.

Co do materiałów użytych do wykonania urządzenia, to są one podobnej jakości. Z tym, że Scholl posiada silikonowy uchwyt, który przydałby się także w jego odpowiedniku. Obsługa jest prosta i intuicyjna tak jak w przypadku Fuss Wohl'a.

Jeśli o rozmiar i wagę chodzi, większy i sporo cięższy jest Scholl. Poniżej prezentuję jak Scholl leży w dłoni. I to właśnie są jego dwa pierwszy minusy. Nie leży w dłoni tak dobrze jak jego tańszy odpowiednik. Uścisk jest niepewny, a po zabiegu nim dłonie nieco bolą. Hałas wydaje bardzo podobny do Fuss Wohl, ale o większym natężeniu.

Rolka ścierna w Schollu jest umieszczona w taki sposób, że trudno nią dotrzeć w problematyczne zakamarki stóp. Jest też nieco większa od tej w Fuss Wohl'u. Właściwości ścierne są praktycznie na tym samym poziomie.

Pilnik Scholla działa na cztery baterie, przez co przegrywa nawet w tej kwestii z produktem z Rossmanna.


Jeśli porównacie sobie zdjęcia Fuss Wohla z Schollem, to zauważycie, że Scholl ma o wiele grubszy trzon, nie jest też wyprofilowany. Właśnie przez to dłonie w przypadku Scholla o wiele szybciej się męczą.


Powyżej widzicie zdjęcie obydwu pilników i ich wyprofilowanie. Sami od razu zauważycie różnice, które są znaczne.

Efekty uzyskane po Schollu są tak samo zadowalające jak w przypadku tańszego Fuss Wohl'a, podsumowując:


FUSS WOHL
SCHOLL
Cena
69,99 / 55,99 zł za urządzenie
19,99 / 15,99 zł za wkłady
169,99 / 129,99 zł za urządzenie
59,99 / 45,99 zł za wkłady
Materiały
plastik
plastik + silikonowy uchwyt
Rozmiar i waga
mały i lekki
Duży i ciężki
Zestaw startowy
2 głowice: drobno- i gruboziarnista
1 głowica (zależnie od wybranego koloru urządzenia)
Zasilanie
2 baterie AA
4 baterie AA
Obsługa
prosta i intuicyjna
prosta i intuicyjna
Ergonomia
poręczny, dobrze wyprofilowany
nie leży zbyt dobrze w dłoni, brak wyprofilowania
Umiejscowienie głowicy
idealne
nie do końca przemyślane
Natężenie hałasu
średnie
spore w porównaniu z Fuss Wohl'em
Efekty
idealnie gładkie stópki
idealnie gładkie stópki
Renoma marki
zerowa
duża

W tabeli na zielono zaznaczyłam te właściwości, które przemawiają za zakupem danego z pilników.

Dla mnie w większości kwestii bezapelacyjnie wygrywa Fuss Wohl, jest tańszy, lżejszy, o wiele lepiej wyprofilowany, zaś efekt powala. Po co więc przepłacać za Scholla?

A jakie Wy macie przemyślenia związane z tymi pilnikami? :>


PS Serdecznie dziękuję mojej koleżance za użyczenie Scholla do zdjęć i testów :)

wtorek, 9 czerwca 2015

DENKO - maj.

Hej.

Kolejne denko już za mną i co jak co, ale cieszy mnie zużywanie kosmetyków, które tylko leżały 
i czekały na swoją kolej, bo będę mogła je wymienić na inne. Ale najpierw zużyję wszystko co mam.

Lecimy!

Przypominam Wam etykiety, jakich używam:
  • kupię - dla produktów, które spełniły swoje zadanie oraz sprostały moim wymaganiom
  • być może kupię - dla produktów, które szału nie zrobiły, ale jednak miały swoje plusy
  • nie kupię - dla produktów, które w ogóle się nie sprawdziły
  • nie kupię, bo już mam w zapasie - to oznaczenie będzie pojawiało się w pierwszych miesiącach denka,  kiedy to mam już w zapasie kolejne opakowanie danego produktu, a to z racji, że kupiłam lub zamówiłam od razu ilość hurtową (promocja czy cięcie kosztów przesyłki)



1. Antyperspirant FA - jak każdy inny, robi co ma robić, ale jednak przerzucam się na duże antyperspiranty 250 ml z Nivei, bo z kartą Lifestyle mam je za 9,50zł w Super-Pharmie

2. Maseczka AVON Planet Spa z chińskim żeń-szeniem - dobrze, że już ją zużyłam, bo nienawidzę maseczek typu peel off, recenzja maseczek tutaj - klik

3. Olejek do zmiękczania skórek od BPS jaśminowy - cudowny produkt o świetnym zapachu, bardzo dobrze rozmiękcza skórki a odsunięcie ich nie stanowi problemu

4. Żel do usuwania skórek CZTERY PORY ROKU - cudowny produkt która działa, a po dłuższym stosowaniu skórki odrastają o wiele mniejsze i słabsze

5. Peeling cukrowy AVON Senses Tropics - super zdzieraj o przecudownym zapachu, wrócę do niego z całą pewnością

6. Płyn micelarny GARNIER - duża butla, która starcza na bardzo długo, radzi sobie z makijażem twarzy, ale z makijażem oczu już słabiej, póki co micelem numer jeden jest Tołpa białe kwiaty

7. Olejek do masażu ALTERRA Papaja i Migdał - stosowałam go głównie na skórki, dłonie i na skórę piersi, ale takze do masażu, cudowny zapach, działa całkiem fajnie, ale jak już pisałam - klik - kupię go tylko i wyłącznie na promocji

8. Woda toaletowa AVON  Be Joyfull - piękny letni zapach

9. Maseczka AVON Planet Spa z ekstraktem z kawioru - tak samo jak w przypadku tej z żeń-szeniem cieszę się, że nie będę musiała już się męczyć z denkowaniem tej maseczki

10. Woda toaletowa AVON Little Red Dress - nieziemski, uwodzicielski i kobiecy zapach

11. Płyn do kąpieli kupiony z biedronce z limitce na święta o zapachu ciasteczek - cudowny zapach i nic więcej, do zużycia mam jeszcze żel pod prysznic o tym samym zapachu

12. Masło do ciała AVON Naturals biała lilia i gardenia - lekka konsystencja, która niesamowicie się wchłaniała, a zapach - coś genialnego, idealne masełko na wiosnę i lato, nie zostawiało tłustego filmu na skórze

13. Masło do ciała AVON Masło Kakaowe - okropny produkt, który zużyłam nakładając grubą warstwę masła na stopy na noc, po czym odziewałam je w skarpety, by produkt się wchłonął. Jednak chyba więcej produktu wchłonęły same skarpety niż stopy. Ciężka konsystencja utrudniała rozsmarowanie, a na skórze pozostawała nieprzyjemna tłusta warstwa. Jak krem do twarzy i rąk z tej serii był fajny tak masło nie nadaje się do niczego.



Możecie być ze mnie dumni - w tym miesiącu nie zamierzam kupować żadnych produktów do pielęgnacji, poza skarpetkami złuszczającymi i akcesoriami do paznokci, a kolorówka się nie liczy! :)

sobota, 6 czerwca 2015

Recenzja naklejek wodnych od BPS - pawie piórka.

Cześć!

Czas na recenzję ostatniego produktu jaki dostałam od Born Pretty Store.


Naklejki otrzymujemy zapakowane w folię i kartonik z okienkiem, przez które widzimy wzór.  
W zestawie mamy 10 naklejek w 5-ciu rozmiarach, dzięki czemu możemy wykonać jednolite zdobienie na każdym paznokciu. Produkt kosztuje $2,86, i cieszę się, że mogłam go przetestować, gdyż takiej kwoty nie wydałabym na naklejki wodne.

Produkt znajdziecie pod tym linkiem - klik.


Z tyłu opakowania mamy instrukcję "obsługi", ale dla osób wprawionych lub takich, które liznęły już tematu naklejek wodnych jest ona zupełnie zbędna.


Jak dla mnie naklejki wodne od BPS są najlepsze, najłatwiej mi się z nimi pracuje. Nie kruszą się, pięknie wyglądają. Jedyny minus tego wzoru to taki, że ładnie wygląda tylko na białym tle. Jednak mimo tego efekt jest tak cudowny, że nie robi mi to różnicy.

Tak oto prezentują się moje pazurki ozdobione właśnie tymi naklejkami. Pozostałe pazurki pomalowałam lakierem Lovely Summer Sand nr 5. Myślę, że połączenie jest jak najbardziej udane, a Wy co sądzicie? :)


Moja ocena: 5/5

Inne ciekawe produkty do paznokci znajdziecie w dziale nail art.


Przypominam Wam, że możecie również skorzystać z kodu, umożliwiającego Wam uzyskanie 10% rabatu na nieprzecenione artykuły w sklepie BORN PRETTY STORE 


wtorek, 2 czerwca 2015

Nowości i wygrane w konkursach i rozdaniach

Cześć kochani!

Dzisiaj nie będę się rozpisywała nad moimi zakupami, po prostu pokażę Wam co kupiłam w ostatnich miesiącach. Ilość nie jest tak przerażająca, jakby mogło się wydawać, gdyż są to zakupy robione od stycznia do maja. Pokażę Wam też moje wygrane w konkursach oraz rozdaniach. Zapraszam!


Maseczki zakupione w biedronce na promocji -20% (recenzja maseczek pojawi się wkrótce)


Zakupy z Rossmana oraz Golden Rose (część zakupione w cenie na do widzenia, część na promocji -49%, reszta w cenach regularnych bądź promocyjnych)


Zamówienie z Avonu (w cenach nawet do -45% w porównaniu do cen regularnych - dobrze mieć kogoś, kto pokaże oferty dostępne tylko dla konsultantek )



Elektroniczny pilnik do stóp wraz z wkładami, zakupione w promocyjnej cenie (recenzja pojawi się niedługo, chociaż zdradzę, że jest według mnie lepszy od Scholla)


Lakiery mini max z Eveline kupione po 3 zł


Krem do depilacji w promocyjnej cenie


 Zakupy z Biedronki, Inglota, Super-Pharm, Hebe, Lidla, Rossmanna (większość zakupiona podczas promocji, otrzymałam także próbki kremów Nivea)



I zbliżenie na drobiazgi

Zakupy w Rossmanie i Hebe (carmex i żel trafił drugi raz na zdjęcie, także nie myślcie, że aż tyle nakupowałam sztuk jednego artykułu ;p 
błyszczyk dostałam w gratisie do kremu CC)

 

Zakupy z Rossmanna zakupione w promocyjnych cenach


Pojemnik na waciki kupione w Aldiku w ofercie specjalnej!




A teraz czas na moje nagrody z konkursów i rozdań.


A w środku...

 

oraz list...


 Moje zdjęcie zostało wyróżnione w pierwszym etapie konkursu fotograficznego organizowanego przez firmę Gal :)


Naklejki wodne z nowej kolekcji od BPS wygrane na ich blogu :)




I już ostatnie - nagrody z rozdania u Ani z bloga Perfect Foundation


Oczywiście pośród zakupów nie zabrakło również ubrań, butów, bielizny, ale tego typu rzeczami nie zamierzam się chwalić. Za to chętnie pokazałabym Wam rzeczy zakupione z myślą o moim przyszłym mieszkaniu. Mimo, że nie udało się nam z narzeczonym kupić mieszkania, na które polowaliśmy, to dalej skrupulatnie zbieramy już przedmioty z myślą o naszym własnym M. Chcielibyście zobaczyć co już zebraliśmy? :)

A dzisiaj mija nasza 3 rocznica, odkąd jestem z tym cudownym mężczyzną!
dziękuję Ci za wszystko <3

© Agata | WS.