Cześć!
Z pewnością większość z Was widziała to cudo w swojej Biedronce. Może nawet się na nie skusiłyście tak samo jak ja. Pytanie tylko czy było warto, czy szczoteczka działa tak jakbym się tego spodziewała i czy będzie mi służyć w codziennej pielęgnacji?
Szczoteczki soniczne były dostępne kilka tygodni temu w Biedronce, za zawrotną cenę 33 zł. Dlatego też postanowiłam kupić i zobaczyć z czym to się je. Zwłaszcza, że aż taką gadżeciarą nie jestem, by wydać na Lunę kilka stówek. Wolę spożytkować w inny sposób te pieniążki. :)
Szczoteczki były dostępne w czterech kolorach: miętowym, fioletowym, różowym i blado-szarym różu (nad którym się mocno zastanawiałam i teraz twierdzę, że prezentowałaby się lepiej niż moja miętowa wersja, ale to tylko mały szczegół)
Szczoteczka zasilana jest na dwie baterie AAA (były załączone w zestawie), sama szczoteczka cechuje się 2 opcjami drgań - do masażu i oczyszczania. Producent twierdzi, że drga ona 8000 razy na minutę.
Szczoteczka wykonana jest z przyjemnego w dotyku silikonu, i posiada dwa rodzaje wypustek. Osobiście nie sądzę, aby silikon, z którego jest zrobiona był zbyt twardy (tak bynajmniej twierdzą posiadaczki pierwowzoru, no ale czego oczekiwać za taką cenę?)
Szczoteczka swoim ksztaltem przypomina mi żagiel statku, jest nieco przechylona w lewą stronę, ale mimo to stoi bez problemu na łazienkowej półce :) Jej design bardzo przypadł mi do gustu.
Zaś samo użytkowanie jest bardzo proste. Szczoteczka posiada włącznik/wyłącznik na środku oraz dwie strzałki umożliwiające zmianę intensywności drgań zależnie od tego czy oczyszczamy czy masujemy twarz.
W "dupce" znajduje się gniazdo na baterie. Dodatkowo posiada diody, które świecą się pokazując, którą opcję drgań mamy aktualnie wybraną.
Szczoteczka dobrze leży w dłoni i proces jej używania jest po prostu przyjemny.
Najważniejsze jest jednak sam proces używania szczoteczki. Ja delikatnie zwilżam wypustki i nakładam na nie mieszankę olejową OCM lub żel micelarny i tak oczyszczam twarz.
Wszystko spływa po twarzy, cały makijaż i brud... Owszem muszę po kilku ruchach na nowo aplikować kosmetyk do demakijażu, ale nie jest to uciążliwe, szczególnie, że masaż podczas oczyszczania jest bardzo przyjemny. Można wręcz zapomnieć o wszystkich troskach! Byłoby jeszcze przyjemniej, gdyby ktoś robił to za mnie ;)
Bez problemu dotrzemy we wszelkie zakamarki jak na przykład obszar przy płatkach nosa.
Faktem jest to, że szczoteczkę potem jest nieco trudno domyć, ale nie jest to niemożliwe.
Jaki efekt uzyskujemy?
Skórę delikatną, miękką, bez suchych skórek. Jest ona idealnie gładka i mega przyjemna w dotyku.
Masaż pobudza krążenie, przez co skóra wygląda zdrowiej i lepiej.
Niemniej jest jedno spore ALE...
Szczoteczka soniczna do oczyszczania twarzy z Biedronki nie jest wodoszczelna i należy unikać zamoczenia "dupki" z bateriami. Dla mnie to paradoks, no ale za 33 zł nie powinnam wymagać wiele.
Ogółem jestem zadowolona z tego produktu, sądzę, że za te pieniążki warto było spróbować tego gadżetu. Niemniej nie sięgam po nią każdego dnia. Może i dobrze, bo utwierdziło mnie to w przekonaniu, że na Lunę nie warto wydawać kilku stówek, by leżała zapomniana.
Widziałyście tą szczoteczkę, a może nawet kupiłyście? Jakie są Wasze wrażenia? :)