Hej!
Wiecie jak to jest z tymi promocjami, wielki szał, bo wreszcie można kupić w przystępnych cenach produkty, po które normalnie nie sięgnęłybyśmy. Dlatego teraz postanowiłam kupić właśnie tego typu produkty oraz nowości i produkty, które chciałam już dawno przetestować.
I nie uciekajcie po obejrzeniu zdjęć, bo na końcu postu dorzucę bonus, czyli moje trzy grosze na temat tej promocji - od strony pracownika drogerii.
Jak wyglądały moje plany zakupowe a jak ostatecznie wyszło? Przekonajmy się...
2.11 - 6.11.2015 USTA I PAZNOKCIE
Co zamierzałam kupić?
- pomadka L'Oreal Color Riche matowa nr 640
Co kupiłam?
Kupiłam także 3 lakiery WIBO z cienkim pędzelkiem do zdobień oraz matową pomadkę WIBO nr 4.
7.11 - 13.11.2015 OCZY
Co chciałam kupić?
- tusz L'Oreal Volume Million Lashes Felline
- sztuczne rzęsy WIBO
Co kupiłam?
Trafił do mnie także najnowszy tusz ASTOR z wielką silikonową szczotką, żel do brwi od LOVELY
w najjaśniejszym kolorze oraz tusz ASTOR, który był w cenie na do widzenia, a koniec końców zapłaciłam za niego niecałe 5 zł. Rzęs nie kupiłam, bo nie było już ich.
14.11 - 20.11.2015 TWARZ
Co planowałam kupić?
- rozświetlacz Bell HYPOALLEGRIC prasowany
- brozner BOURJOIS nr 51/ bronzer DR IRENA ERIS nr 41
- korektor L'Oreal Perfect Match nr 1 lub 2
Co kupiłam?
Zamiast rozświetlacza z Bell'a przygarnęłam ten z DR IRENY ERIS, był w cenie na do widzenia 34,99 zł, a do tego nabił się na niego rabat, tak więc za produkt warty 70 zł zapłaciłam około 18 zł, taki deal! W moje łapki trafiła także paleta do konturowania WIBO. Aż trochę mi żal wszystkich osób, które nie mogą dorwać tej palety, bo produkt jest genialny, ale stop spoilerom! :D
BONUS!
Część czytających mnie od początku bloga wie, że sama pracuję w ów drogerii. Na dodatek moją działką jest kolorówka i perfumeria. Także znam tę promocję od drugiej strony i chciałabym Wam nieco o tym opowiedzieć.
Wierzcie lub nie - informacje o promocji częściej wypływają na blogach niż ja dowiaduję się o niej w pracy. Nie mam pojęcia od czego to zależy, nie mniej jednak wolałabym by sytuacja ta wyglądała odwrotnie. Chyba blogerki mają świetne źródła informacji :)
Gdy już wiem, że zbliża się promocja to zaczyna się gorączkowe przygotowywanie szaf do tego co ma się za niedługo wydarzyć. I tak w kilka dostaw z idealnie poukładanych w szufladach produktów robi się totalny bałagan (niejedna klientka prosząc o towar z szuflady pewnie widziała ten rozgardiasz). Towaru przychodzi tyle, że ledwo się mieści w szufladach i tak produkty z nad stanu trafiają na magazyn, chociaż miejscem do tego przeznaczonym są szuflady! Samo uzupełnianie szaf jest dość przyjemną czynnością - bynajmniej dla mnie. Jednak z drugiej strony wydaje mi się być bezsensowne, a czemu? Odpowiedź znajdziecie nieco dalej.
Kilka dni przed samą promocją na kolorówce pojawia się bardzo mało klientek, a jak już są to zazwyczaj po to, aby rozejrzeć się i ewentualnie dobrać jakiś produkt pod swoje potrzeby. Wtedy zawsze służę pomocą, a klientki wracają na interesującą ich promocję i korzystają z bonifikaty na produkty. Dzięki czemu one dostają kosmetyk przeznaczony i dopasowany do ich wymogów i warunków (rodzaj, odcień cery itd.) oszczędzając przy tym pieniądze. Cieszy mnie to, gdy klientki wracają i chwalą moje doradztwo oraz polecone produkty. Ale czy w trakcie promocji nadal jest tak kolorowo? NIE!
Pod sklepem od rana czekają tłumy klientów, którzy zaraz po otwarciu drzwi pędzą do szaf niczym klienci Lidla w poniedziałek rano do koszy. Zaczyna się... Po kilka osób przy jednej szafie. Często nie ma jak dotrzeć do szuflad, by dołożyć brakujący towar. Człowiek jest zabiegany i musi mieć oczy dookoła głowy. Na nic nie ma czasu a jednocześnie czas płynie niesamowicie szybko. Kolejki na kasie kolorówkowej to rzadkość, a teraz stają się normą. Klienci, którzy oczekują doradztwa otrzymują je, jednak większość szuka po omacku. Kończy się to milionem otwartych tuszy, paluchów odbitych w wielu prasowanych produktach. A tutaj coś spadnie, ukruszy się, albo znajdzie się rozpaćkaną pomadkę w wieczku... Bardzo nie lubię tej promocji właśnie z tego względu. Ja również jestem klientką sklepu, w którym pracuję, bo po co mam chodzić po innych Rossmannach jak mam mój pod nosem? Jako klientka idąc do drogerii chcę wydać moje zarobione pieniądze na pełnowartościowy produkt, w stanie jaki zapewnia producent od nowości. Niestety jak się okazuje trafienie na taki właśnie produkt podczas tej promocji graniczy z cudem. Jeśli klientka prosi o produkt z szuflady - to nie robi mi to problemu, by taki produkt znaleźć i sprzedać klientce, bo chodzi tutaj o szacunek do konsumenta, ale również do jego ciężko zarobionych pieniędzy. Niestety podczas tej promocji wielu klientów nie ma świadomości, że to co robią teraz może kiedyś odbić się na nich rykoszetem. Potem wszelkie reklamacje są dla mnie bezsensowne. Kliencie jeśli oczekujesz nowego produktu - to nie otwieraj ich, to takie proste. Żyjemy w XXI wieku, gdzie większość ma dostęp do internetu i jest w stanie sprawdzić swatche czy zdjęcia szczoteczki w danych tuszu, więc nie ma potrzeby otwierania wszystkich tuszy, by wybrać ten najlepszy. Wierzcie, że dziewczyny na kolorówce w większości przypadków znają się na towarze jaki mają na sklepie i służą wiedzą z zakresu konsystencji produktu, jego przeznaczenia czy to jak wygląda szczoteczką w tuszu marki A, B czy C. Kolejną kwestią, która mnie denerwuje to chroniczne unikanie testerów - lepiej przecież otworzyć produkt pełnowartościowy mimo, że tester stoi obok i bije od niego wielki napis TESTER... "No bo nie zauważyłam" tja, bo uwierzę... Inną sprawą związaną z testerami jest zbieranie ochrzanu za to, że testeru nie ma. No jak kliencki kradną no to testerów nie ma. I tak ponownie kłania się szacunek klientów do innych klientów. Jeśli chodzi o moją postawę to nie pozwalam otwierać, ani miziać się produktami pełnowartościowymi, a jeśli już takie sytuację widzę to od razu reaguję. Tak być nie może, nie na mojej zmianie, nie na mojej kolorówce, szanujmy się ludzie!
Po promocji szuflady jak i szafy świecą pustkami ale także niesamowitym chaosem. Wymieszane kredki, pomadki, lakiery. A ty pracowniku bądź potem mądry i poukładaj wszystko od nowa według numerów i kolorów, bo przecież klientowi tak ciężko jest odłożyć produkt na miejsce! Tak, wiem, że za to też mi płacą, co nie oznacza, że klienci mogą wykazywać się takim brakiem szacunku do mojej pracy, która nie jest łatwa, wbrew wszelkim pozorom. Jestem świadoma, że niektóre wkładki na produkty chodzą dość często i klient nieświadomy mechanizmu nie potrafi odłożyć produkty na miejsce. Wtedy są dwa wyjścia, pierwsze - odłożenie produkty byle jak (co jest gorsze) oraz drugie - czyli oderwanie mnie od obecnych zajęć i poproszenie o prawidłowe odłożenie produktu. Mimo, że wybija mnie to z rytmu to wolę właśnie drugą opcję. Porządkowanie szaf po promocji to coś paskudnego. Tak jak lubię towar wykładać na szafy, tak porządkowanie szaf z wykładaniem produktów z szuflad na szafę jest już totalnie wkurzające. Nigdy nie wiesz czy nie znajdziesz kredki do brwi w asyście linerów do oczu czy konturówek. Kolejnymi niespodziankami są po prostu zniszczone produkty pełnowartościowe, które nagle stają się bezwartościowe i idą na likwidację... Dobrze o tyle, że po promocji klientów jest bardzo mało i porządkowanie szaf jest możliwe.
Uff, spokój na pół roku!
Podsumowując:
Promocja w Rossmannie nie jest taka piękna jakby się wydawało, wiadomo, że zaoszczędzenie 49% pierwotnej ceny dla klientów jest bardzo kuszące. Dla mnie wiąże się to także z innymi czynnościami, które należy wykonywać w czasie, przed i po promocją. Skupienie musi osiągać 200% jak nie więcej, co jest dość męczące.
Jeśli jesteś klientką, która miała sposobność robić zakupy na promocji i widziałaś dziwne sytuacje opisz mi je w komentarzu, chętnie podejmę dyskusję na dany temat.
A dla wszystkich, którzy będą oczekiwać na wiosenną promocję -49% uprzejmie przypominam o kilku podstawowych zachowaniach:
- nie otwieraj produktów pełnowartościowych
- nie maluj się produktami pełnowartościowymi
- odkładaj produkty i testery na swoje miejsce - jeśli nie potrafisz poproś o to sprzedawcę
- używaj testerów
- pytaj o testery jeśli nie widzisz ich w pobliżu produktu pełnowartościowego
- nie obwiniaj sprzedawczyni za brak testerów na sali sprzedaży
- pytaj o produkty, których brakuje w szafie, nóż widelec będzie on w szufladzie, kasjerki nie gryzą i jeśli mają podobne podejście do mojego w tej kwestii, to chętnie i bez problemu dadzą ci produkt z szuflady, a ty będziesz cieszyć się nowiutkim i niemacanym produktem za połowę ceny!
- płać za produkty z kolorówki oraz perfumerii na kasie kolorówkowej (zawsze, bez względu czy aktualnie jest promocja czy kupujesz produkty w regularnej cenie)
Pamiętajcie, że powyższe zachowania świadczą o Was samych.
I najważniejszy jest SZACUNEK do drugiego klienta.
A czy Ty zgadzasz się ze mną? :)