środa, 9 marca 2016

NOWOŚCI - luty.

Cześć!

Dawno mnie tu nie było, wybaczcie, jednak życie wybrało dla mnie inne zajęcie niż blogowanie. Przyznam, że nie narzekam póki co na zmiany w moim życiu, a wręcz twierdzę, że to droga do tej lepszej strony życia. 

Cieszy mnie zaczynanie wszystkiego od nowa, z czystą kartą.

Nowe miasto, nowi ludzie, nowa praca - rzecz jasna dalej w Rossmannie, ale już na innym sklepie z inną ekipą. Jestem zadowolona, że na nowym sklepie nie mam łatki "dziewczyny z kolorówki" i mogę się rozwijać! I co najważniejsze czuję się dobrze, bo wreszcie widzę mojego narzeczonego każdego dnia, a nie tylko w weekendy. 

W nowym mieszkaniu wreszcie mam miejsce dla siebie - swoją własną toaletkę! :)

I zdradzę Wam, że jestem mega szczęśliwa, bo zdjęcia na nowym mieszkaniu wychodzą o niebo lepiej. Światła mam co nie miara na tym czwartym piętrze, wygrać rewelacyjne widoki z okiem za wspinaczkę górską - dobry deal ;p

Dzisiaj pokażę Wam nowości lutego :) A z każdym miesiącem wydaje mi się, ze będzie ich coraz mniej, wykorzystuję zapasy i nie kupuję na "czarną" godzinę. No a poza tym życie na własny rachunek uniemożliwia szastanie pieniędzmi... Póki co nie narzekam, zakupy to zakupy - te do domu też sprawiają mi frajdę :D








 










Poczyniłam zakupy z Avonu, dwa peelingi do twarzy z Planet Spa, uwielbiam je za małe ale dobrze złuszczające drobinki i delikatne zapachy. Krem do rąk trafił do narzeczonego.

Maszynki jak to maszynki, żele pod prysznic musiałam kupić, niestety na nowym mieszkaniu mamy kabinę prysznicową...

Standardowo moje ulubione złuszczające skarpetki trafiły do koszyka. Cienie Pierre Rene pokochałam za ich konsystencję, pigmentację i połysk jaki dają, mam już 8 kolorów w mojej palecie i to nie koniec! :D

Nie mogłam powstrzymać się przed zamówieniem kolejnych próbek matowych pomadek z Avonu oraz jednej pełnowymiarowej, są genialne i nawet lepsze od tych z Golden Rose.

Kupiłam także kofeinowy szampon z Alterry, bo na moich włosach spisuje się najlepiej z całej serii.

Olejki kupiłam specjalnie z myślą o zastosowaniu ich do OCM, mimo iż nie mam cery trądzikowej, tłustej, to do mieszanki dodaje kilka kropli olejku z drzewa herbacianego, by pozbyć się nieprzyjaciół, którzy pojawili się wraz ze zmianą wody.

Rękawiczki i skarpety bawełniane kupiłam, by kremy po prostu lepiej się wchłaniały i dawały lepsze rezultaty.

Już od jakiegoś czasu przymierzałam się do kupna klipsów do ściągania hybryd. Koniec końców zakupiłam je i stwierdzam, że wydałam 14 zł w błoto, ani toto się nie trzyma, ani nie przyspiesza procesu ściągania hybryd, którego nawiasem mówiąc nie lubię...

Aby nie było jednak tak negatywnie spełniłam swoje kolejne kosmetyczne marzenie, czyli pędzle to oczu Zoeva, zachwytów co nie miara miałam jak otworzyłam paczkę od Minti Shopu z tymi cudeńkami! *.*

Na koniec coś czego się nie spodziewałam, wygrane konkursy w pracy i nagrody: zestaw kremówL'oreal oraz pilnik elektryczny do paznokci Scholl.

I to byłoby na tyle :) Tęskniłyście? :D

2 komentarze:

© Agata | WS.