Hej!
Nawet nie wyobrażacie sobie jak jestem wymęczona tymi wszystkimi około świątecznymi zadaniami. Świąt nie lubię, prezenty robić owszem, bo wiążą się one z zakupami - a która kobieta ich nie lubi? :D Jednak nie o tym dzisiaj...
Żel ten kupiła mi koleżanka z pracy kilka miesięcy temu za 15 zł w Super-Pharmie (na wieść o promocjo skusiłam się go wypróbować). Pchnęła mnie do tego promocja a także nietypowa końcówka, którą zakończona jest tuba. Czy taki patent to moja bajka? Czy sam produkt jest coś wart?
Od producenta:
Delikatny żel do mycia twarzy skutecznie usuwa z jej powierzchni wszelkie zanieczyszczenia, a dzięki zawartości olejku babassu (Attalea speciosa) doskonale nawilża skórę i pozostawia ją jedwabistą w dotyku. Masaż miękką, silikonową nakładką dodatkowo głęboko oczyszcza skórę, zapewniając efekt delikatnego peelingu i złuszczenia naskórka, dzięki czemu pomaga usuwać wszelkie niedoskonałości. Cera staje się świeża i rozświetlona, a jej struktura wyrównana. Żel nie zawiera mydła, dzięki czemu jest odpowiedni również do cery wrażliwej.
Wskazania: Przeznaczony do codziennego mycia skóry twarzy. Polecamy również do skóry wrażliwej. W przypadku dostania się produktu do oczu, przemyć je obficie wodą.
Sposób użycia:
1. Końcówkę tuby przekręcić do pozycji ON.
2. Silikonową nakładkę zwilż wodą i wyciśnij odpowiednią ilość produktu.
3. Przekręcić nakładkę z powrotem do pozycji OFF.
4. Stosuj okrężne ruchy, umyj zwilżoną skórę twarzy przy pomocy silikonowej nakładki.
5. Spłucz skórę twarzy.
6. Oczyść nakładkę pod bieżącą wodą.
W kartoniku znajdziemy sporą tubę o pojemności 125 ml (chociaż wygląda jakby miała 175 ml), czyli nieco mniej niż standardowe żele do mycia twarzy. Tuba zakończona jest silikonowymi wypustkami, a na środku znajduje się otwór, przez który wydobywa się żel. Dobrym patentem jest osłonka na wypustki, która dodatkowo posiada bolec blokujący otwór (zapominalskim nie zdarzy się wypadek przy takim rozwiązaniu :p ).
Skład:
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Glycerin,
Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Capryl/Capramidopropyl Betaine,
Olive Oil PEG – 8 Esters, Babessau Oil Glycereth-8 Esters, Propylene
Glycol, Polysorbate 80, Calendula Officinails Flower Extract, Aloe
Barbadensis Leaf Juice, Mel Extract, Opuntia Ficus-Indica Extract, Pyrus
Communis Fruit Extract, Passiflora Edulis Fruit Extract, PEG-4
Rapeseedamide, Alcohol, Onopordum Acanthium Flower/Leaf/Stem Extract,
Parfum, Benzyl
Alkohol/Methylchloroisothiazolinone/Methyliosothiazolinone, Lactic Acid
Producent chwali się, że jego produkt nie zawiera mydła. No może nie zawiera, ale za to ma SLES no i PEG, czyli składniki mogące uczulać a także podrażniać skórę. Olejek babassu nie jest zbyt wysoko w składzie. Cudów się szczerze powiedziawszy nie spodziewałam, ale takiego przeciętniaka także.
Wygląd produktu jest minimalistyczny i przypomina apteczne kosmetyki. Sama konstrukcja opakowania to dobry zamysł. Jednak w praktyce wygląda to nieco inaczej. By wydobyć żel, tubkę należy trzymać szczoteczką do góry, póki produktu jest dość sporo wkurzać może tylko zapowietrzanie się tuby. A gdy produktu jest już niewiele wydobycie żelu graniczy z cudem. Sam mechanizm ON/OFF działa sprawnie i nawet mokre dłonie nie są straszne temu opakowaniu. Wiele osób pewnie pomyślało, że taka silikonowa nakładka to na pewno higieniczniejsze rozwiązanie od jakiś gąbek celulozowych czy ściereczek muślinowych. Teoretycznie tak. Gdybyśmy po każdym użyciu zostawiali szczoteczkę do całkowitego wysuszenia a dopiero potem zamykali, to miałoby to sens. Tylko szczerze, komu by się chciało czekać? Koniec końców mokrą silikonową zakrętkę zamykamy, odcinając dostęp powietrza i dając jednocześnie pole do popisu bakteriom beztlenowym.
Włókna szczoteczki są niewielkie i gęsto ułożone, delikatnie masują skórę, natomiast efektu wygładzenia skóry nie zauważyłam. Tak samo ze złuszczeniem, nawet delikatnym... Wiadomo, że masaż pobudza krążenie, co pozytywnie wpływa na komórki skóry. I chyba na tym kończą się zalety tej szczoteczki. Po wykończeniu produktu nie da się jej ponownie wykorzystać. Skoro szczoteczka nie działa to czy chociaż sam żel jest coś wart?
Żel jest przezroczysty i lekko lejący. Zapach jest delikatny i ładny, bynajmniej do momentu, w którym trafia na skórę. Wtedy zapach staje się dla mnie zbyt intensywny i nieprzyjemny, chemiczny wręcz. Żel domywa wszystko bez problemu - od podkładu po pomadę do brwi. Właściwości czyszczących mu nie odmówię, ale tych pielęgnacyjnych już tak. Jak już wspominałam nie zauważyłam wygładzenia ani złuszczenia. Produkt nieco uelastycznia skórę, jednak jest to moim zdaniem związane z masażem, nie z samym żelem. Po osuszeniu twarzy ręcznikiem na twarzy pozostaje tempa warstwa, która utrzymuje się nawet po przetarciu skóry płynem micelarnym. Odczuwam wtedy też lekkie ściągnięcie. Dodatkowo zapach utrzymuje się dość długo... I drażni moje nozdrza. Schody pojawiają się także przy dostaniu się produktu do oczu - szczypie i tworzy mgłę przed oczyma. Dlatego też do zmywania makijażu oczu nie nadaje się ani trochę.
Samo użytkowanie w teorii wygląda fajnie, w praktyce tuba jak dla mnie jest nieporęczna. Końcówka też jest ułożona pod skosem, przez co oczyszczanie niektórych partii jest po prostu trudne no i męczące.
Podsumowując: produkt w zamyśle był bardzo dobry, zwłaszcza rozwiązanie ze szczoteczką. Czas pokazał, że producent popełnił kilka niedociągnięć związanych właśnie z nim. Dlatego pozostanę przy mojej emulsji z Alterry w połączeniu z silikonową myjką z Ebelina (teraz już w Rossmannach możecie kupić jej odpowiednik pod marką Killys - znajduje się na regale z pędzlami). Zaś w przypadku żelu producent jakoś szczególnie się nie postarał. SLES w składzie nie zachwyca - zwłaszcza jeśli ktoś poczuł różnicę w pielęgnacji twarzy bez mocnych detergentów. Nie kupię go ponownie ani innych produktów tej marki.