Hej!
Dzisiaj post pisany na szybko, zaraz zbieram się do pracy. Myśląc o czym by tu napisać stwierdziłam, że wreszcie poruszę tematykę makijażową, bo dawno tego u mnie nie było. Postawiłam więc na post o sypkich cieniach do oczu z MySecret.
Cienie te dostaniecie w każdej Naturze w szafach MySecret, dostępnych jest aż 11 gwiezdnych kolorów. Za 3 g musimy zapłacić 6,99 zł, a w promocji można je nawet dorwać za 4-5 zł. Cienie te produkuje firma Pierre Rene na zlecenie Natury.
Opis producenta: Sypki cień do powiek o lekkiej konsystencji i dużej zawartości pigmentu.
Trwały efekt – cień utrzymuje się przez wiele godzin. Głębokie,
soczyste kolory sprawią, że każdy Twój makijaż będzie niewiarygodnie
piękny. Dostępne 11 kolorów.
Ale czy tak jest w rzeczywistości?
Cienie zamknięte są w małych plastikowych i przezroczystych słoiczkach, dzięki czemu możemy stale kontrolować stopień zużycia. Niestety nie posiadają żadnego sitka, tak by móc sobie wysypać odpowiednią ilość pigmentu i dozować go na powiekę. Wieczko łatwo się odkręca, przy dobrym zamknięciu nic nie wysypie się z pojemnika, także tym cieniom żadna podróż nie straszna :)
Na odwrocie otrzymujemy podstawowe informacje o produkcie. Ja posiadam trzy kolory: 5, 8 i 9. Kolejno są to: różowo-złoty, zieleń w odcieniu butelkowym oraz chłodny błękit przełamany lawendą. A bynajmniej na takie wyglądają w opakowaniu... W cieniach zatopione mamy piękne roziskrzone drobinki, które niesamowicie mienią się na słońcu, dając efekt gwiezdnego pyłu, stąd też taka nazwa.
Cień 5, który w słoiczku wydaje się być pomieszaniem złota z różem na powiecie zmienia się w idealny cień do rozświetlenia wewnętrznego kącika, na upartego można byłoby go również zastosować jako rozświetlacz... Reszta kolorów jakie posiadam wygląda tak samo jak w opakowaniu.
Pigmentacja jest raczej średnia, ale za tę cenę nie mamy na co narzekać. Mimo swojej pigmentacji cienie te są bardzo wydajne, dzięki czemu wydatek tych kilku złotych rozkłada się nam na bardzooo długi okres użytkowania. Producent zaleca używanie produktu tylko przez 12 miesięcy od otwarcia, ale nie znam dziewczyny, która potrafiłaby zużyć jeden cień w ciągu roku, zwłaszcza, że nie malujemy się tylko i wyłącznie jednym kolorem non stop.
Na powiecie z bazą trzyma się nieźle, tylko w gorętsze i trudniejsze dni ma tendencję do zbierania się w załamaniach powieki. Co i tak jak za tę cenę jest wynikiem świetnym.
Wiadomo, że jak to cienie sypkie, będą się pylić jak i osypywać, ale wszystko da się naprawić :)
Podsumowując: jeśli szukacie sypkich cieni, by nauczyć się z nimi pracować, jest to całkiem niezły wybór. Gama kolorystyczna jest całkiem fajna, także każda znajdzie coś dla siebie. Ja polubiłam te cienie, jednak nie na tyle, by używać ich codziennie. Bardziej nadają się do makijażu wieczorowego. Niestety nie lubią zbytnio blendowania, trzeba też pamiętać, aby uzyskać dobrą przyczepność jak i nasycony kolor niezbędne będzie użycie bazy pod cienie, dzięki czemu będą się one znacznie mniej osypywać.
Miałyście te cienie? Może zauroczyły Was te gwiezdne pyłki? I czy chcecie więcej postów dotyczących kolorówki? :>
Fajne kolory i ciekawy efekt jaki dają zaaplikowane ;) Pewnie w rzeczywistości jeszcze bardziej przypominają owy 'gwiezdny pył' ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna alternatywa, ale rzeczywiście bardziej do makijażu wieczorowego.
dokładnie, na dzień stawiam na maty + ewentualne rozświetlenie wewnętrznego kącika :)
Usuńunikam polyskliwych cieni , wole maty;)
OdpowiedzUsuńja też, ale wieczorem czy na specjalne wyjścia można zaszaleć w brokatem :D
UsuńNigdy nie miałam, nie wiem czy łatwo byłoby mi korzystać :)
OdpowiedzUsuńuwierz, mi początkowo też nie było lekko ;p
UsuńPoczułam chrapkę na cień 5 :)
OdpowiedzUsuńaż ciężko mi uwierzyć, że można zaskoczyć czymś osobę obeznaną w makijażu jak Ty :)
OdpowiedzUsuń